środa, 24 sierpnia 2016

Jak wybrać suchą karmę?

Temat wyboru dobrej karmy dla świnek morskich jest głęboki i szeroki. Zdania są przeróżne, od użytkowników, którzy podają karmę najtańszą, bo przecież piętnaście lat temu tylko tym się karmiło i świnki żyły, przez tych, którzy dokładnie analizują skład wszystkiego, co trafia do misek ich pupili, aż po wojowników naturalności, którzy w ogóle odradzają podawanie karm komercyjnych. Są też oczywiście wszystkie stadia pośrednie. Mnie samej najbliżej do tej drugiej postawy – uważam, że podawanie karm komercyjnych jest dużo wygodniejsze i bezpieczniejsze, jeśli ktoś nie ma głębokiej wiedzy o żywieniu zwierząt. Co nie zmienia faktu, że zawsze trzeba starannie tę karmę do podania wybierać.

W tej notce chciałabym wam napisać, czym sama się kieruję przy wyborze karmy dla swoich panien. 

1. Opakowanie 

 

Wbrew pozorom, jest bardzo ważne. Pomijam już fakt, że nie każda karma, która ma na opakowaniu narysowaną świnkę morską się dla nich nadaje (dotyczy to zwłaszcza wszelkich dodatków i smaczków), to właśnie od opakowania zależy jak łatwo będzie karmę przechowywać i jakie jest ryzyko zanieczyszczenia czy psucia się karmy. Ważne jest również to, że to na opakowaniu powinno być napisane, co właściwie w karmie znajdziemy i jak powinniśmy ją podawać. 


Osobiście unikam opakowań kartonowych oraz karm „na wagę”. Kartonowe pudełeczko nie chroni zawartości przed wilgocią i zarodnikami grzybów, a to może się skończyć zapleśnieniem karmy i w rezultacie otruciem naszego zwierzaka mykotoksynami. Nie chroni też przed owadami, które mogą się przez karton przegryźć do środka, aby tam jeść, żyć i rozmnażać się, przy okazji zanieczyszczając świńskie jedzenie odchodami. Karmy na wagę z kolei to takie, których oryginale opakowanie z definicji zostało rozszczelnione nie wiadomo jak dawno temu (u nas często sprzedaje się nawet karmy dobrych marek, których sklep kupuje np. 10kg worek i rozdziela na mniejsze porcje). Wszystkie obiekcje odnośnie kartonowego opakowania można więc przyłożyć i tutaj, a dodatkowo nigdy nie mamy pewności, jak długo jeszcze można bezpiecznie karmę przechowywać.

Polecam wybierać karmy w szczelnych, zamkniętych fabrycznie foliowych workach, najlepiej z zamknięciem strunowym – które idealnie szczelne nie jest, ale z pewnością ułatwia przechowywanie. 

2. Wygląd karmy 

 

Tutaj też są dwie szkoły. Jedni zalecają wybór ekstrudowanego granulatu, bo wszystkie kulki jednakowe i świnka nie wybiera. Drudzy zalecają mieszanki z jak najmniejszą ilością granulatu, bo świeże, niezmielone składniki są najbliższe temu, co świnka jadłaby w naturze. Dla mnie jest to kwestia dość akademicka, bo moje świnki nie wybrzydzają i chętnie wyjadają z miski prawie wszystko, o ile okaże się godne ich uwagi. Niemniej dla tych właścicieli, których zwierzaki wybierają z karmy co smakowitsze kąski, olewając resztę, jednorodny granulat będzie lepszym wyborem. 


Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak granulat wygląda. Wściekle kolorowe granulki o fantazyjnych kształtach powinny budzić nieufność. Nie dość, że zawierają jakieś kosmiczne ilości sztucznych barwników, to istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że są wykonane z czegoś, czego świnki w ogóle nie powinny jeść (pieczywo, chrupki kukurydziane). Te dwie cechy zaskakującą często występują w parze. 

3. Skład 

 

To najważniejsze ze wszystkich kryteriów. Przyznaję, że sama znacznie dokładniej czytam skład tego, co kupuję świnkom, niż tego, co kładę na własnym talerzu.

Przede wszystkim należy zwracać uwagę, czy karma nie zawiera produktów szkodliwych dla świnek – a to wcale nie rzadkość. W składzie NIE POWINNY się absolutnie znaleźć produkty piekarnicze i produkty pochodzenia zwierzęcego (mleko i serwatki w proszku, mączki kostne). Tak samo obecność w składzie nieprzetworzonych ziaren zbóż powinna budzić niepokój (zwłaszcza, jeśli jest ich dużo, tzn. zajmują pierwsze pozycje na liście składników), ostrożnie należy pochodzić do rośli strączkowych i kapustnych oraz wszelkich oleistych dodatków. Szerszą listę produktów niewskazanych i szkodliwych możecie znaleźć na przykład tutaj.


Dobrze też przyjrzeć się składowi analitycznemu. Niestety, nie istnieją żadne zewnętrzne wytyczne odnośnie tego, ile procent białka czy tłuszczów powinna zawierać karma, aby była idealna. To, co tutaj napiszę, to wnioski, które wyciągnęłam po lekturze wielu stron dyskusji w różnych (acz bardziej godnych zaufania) miejscach w sieci.

I tak dobra karma powinna zawierać kilkanaście procent białka – za optymalną ilość uznaję 13-15%. Niektóre karmy zawierają nawet i 20%, ale ponieważ duża ilość białka przekłada się na dużą wartość energetyczną, takie karmy zaleca się rekonwalescentom, ciężarnym samicom i matkom karmiącym. Druga ważna informacja to ilość włókna (czasem występuje w składzie jako błonnik) – tutaj w zasadzie najlepiej jak najwyższa. Unikam karm, które mają miej niż 15% włókna, choć z drugiej strony, spożycie siana powinno te braki wyrównać (acz brakujące procenty włókna są często zastępowane dodatkową ilością białka lub tłuszczu, a tego nie chcemy). Ilość tłuszczów z kolei powinna być jak najniższa. Unikam karm z zawartością tłuszczu przekraczającą 5% (a najlepiej, żeby nie przekraczała 4%). 


Poza tym należy zwrócić jeszcze uwagę na kilka rzeczy:
  • Popiół – czasem jest określany jako popiół surowy lub minerały. Właśnie w takiej formie najczęściej dodaje się do karm składniki mineralne.
  • Witamina C – osobiście uważam, że świnka dostająca dobre jakościowo i zrównoważone posiłki nie powinna mieć problemów z niedoborami, ale na opakowaniu karmy powinna się znajdować informacja o zawartości tej witaminy.
  • Stosunek wapnia do fosforu – powinien wynosić od 1,5:1 do 2,1:1. Taki stosunek tych dwóch minerałów jest optymalny dla zapobiegania świńskim problemom z kamieniem i osadami w układzie moczowym.
  • Lucerna – większość granulatów bezzbożowych oparta jest na lucernie. W samej lucernie nie ma niczego złego, ale ma ona dwie (względne) wady: wysoka kaloryczność i wysoka zawartość wapnia. Dlatego też właściciele starszych, nierozmnażanych świnek powinni szukać karm opartych na innych trawach (najczęściej na tymotce). Niestety, o takie u nas ciężko. 

 

4. Smakowitość


My tu sobie gadu-gadu o poszukiwaniu idealnej karmy, a prawda jest taka, że nawet najzdrowszą karmę, jeśli świnkom nie zasmakuje, możemy sobie w buty włożyć (albo zrecyklingować). Dlatego warto zapytać o próbki karmy (producenci niestety rzadko je dają, ale czasem można się dogadać ze sklepem) lub na początku kupować małe opakowania. Niestety, nie ma gwarancji, że świnki zechcą zjeść to, co im podamy (moje panny zawsze entuzjastycznie próbują, ale potem najczęściej ignorują granulat. Zdarza się też, że po dwóch zjedzonych ze smakiem opakowaniach trzecie jest już be. Albo że karma konsekwentnie niejedzona przez rok nagle okazuje się całkiem smaczna). Ale warto próbować.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.