środa, 21 października 2015

Rzeczy, które zdecydowanie NIE są dla świnki morskiej, choć producent twierdzi inaczej

Kiedy kupujecie rzeczy dla swoich świnek morskich, to czym się kierujecie, wybierając je? Najprawdopodobniej, jeśli trafiliście w to miejsce, jesteście świadomymi właścicielami, którzy szukają opinii i informacji w sieci, a w związku z tym jesteście doskonale zorientowani, co świnkom służy a co nie. Ale być może dopiero szukacie informacji na temat tego, czego będzie potrzebował Wasz nowy lokator? Albo do tej pory wychodziliście z założenia, że jeśli na opakowaniu jest świnka morska, to wszystko jest w porządku? W takim wypadku ten wpis jest dla Was.

Niestety, prawda jest taka, że nie wszystko, co ma napisane na opakowania „dla świnek morskich”, rzeczywiście jest dla niech zdrowe i dobre. Wiecie, handel akcesoriami ma przynosić przede wszystkim zysk, więc jeśli coś się sprzedaje, to będzie produkowane i wysyłane do sklepów. Może więc warto być świadomym właścicielem i wyrazić swoje zdanie portfelem (czyli nie kupować tego, co może szkodzić) a przy okazji zadbać o pupila (nie stosować na nim tego, co może szkodzić). Poniżej lista właśnie takich akcesoriów, które mogą mocno zaszkodzić świnkom, a bardzo często można je spotkać w sklepach.

1. Wapienka

Oczywiście nie jest tak, że wapno to zło samo w sobie – istnieje wiele gatunków gryzoni, którym jest ono potrzebne (na przykład szczury). Niemniej jednak, świnki morskie do tych gryzoni nie należą. Co prawda podgryzanie wapienka nie zabije Wam zwierzaka na miejscu, bo to przecież nie trucizna, ale jeśli szukacie czegoś, na czym będzie można ścierać zęby, to wybierzcie inne rozwiązanie. Świnki morskie mają dość specyficzny metabolizm wapnia i podawanie go w dużych ilościach (a bardzo dużo wapnia zawiera natka pietruszki i kopru oraz wiele innych warzyw, które te zwierzaki wręcz uwielbiają. Nie należy ich usuwać z diety, choć warto pilnować ilości – dzięki temu zaspokoimy świńskie zapotrzebowanie na wapń) powoduje tworzenie się piasku w pęcherzu, co może doprowadzić do uszkodzeń i zapalenia dróg moczowych. Zapalenie pęcherza jest równie nieprzyjemne dla świnki, jak dla człowieka.

Jeśli szukamy gryzaka dla pupila, lepiej kupić drewniany lub przynieść śwince gałązki z sadu. A najbardziej w ścieraniu zębów pomaga smaczne sianko, które nasz podopieczny będzie z apetytem chrupał.

2. Smycze i szelki

To moim zdaniem jeden z najdziwniejszych pomysłów, na jaki wpadli producenci akcesoriów dla zwierząt. Na pierwszy rzut oka może się wydawać całkiem praktyczny – zabieramy świnkę na dwór, zakładamy jej szelki, podpinamy smyczkę i możemy ją puścić na wypas, nie obawiając się, że nam ucieknie. Albo wręcz upalować jak krowę, przywiązując smycz do wbitego w ziemię palika. Niestety, mam do tego pomysłu kilka „ale” – związanych też z faktem, że świnka morska nie jest krową.

Pierwsze „ale” jest takie, że świnki zasadniczo należą do zwierząt, które nie lubią, kiedy coś się na nie zakłada. Zakładanie szelek wywołuje więc stres (lub wręcz ataki paniki), noszenie tak samo. Poza tym osobiście nie wyobrażam sobie, jak miałabym założyć takie ustrojstwo Appie. Chyba odgryzłaby mi palce. Nie wspominając już o tym, że starałaby się też przegryźć i zdjąć szelki, przy czym mogłaby sobie zrobić krzywdę.

Pierwsze „ale” to jednak najmniejszy problem. Drugim jest to, że świnka nie jest krową. W przeciwieństwie do krowy, której absolutnie nic poza wystrzałem armatnim nie jest w stanie spłoszyć i której kręgosłup może wytrzymać wiele, świnka jest małym, płochliwym gryzoniem-ofiarą o delikatnych kościach. Świnkę morską podpiętą do smyczy może spłoszyć cokolwiek (opuszczenie ręki, głośniejszy dźwięk, gwałtowniejszy ruch) i wtedy zwierzak najprawdopodobniej rzuci się do panicznej ucieczki. A smycz szarpnie. I to już może być koniec naszej świnki. Takie szarpnięcie może wywołać uraz kręgosłupa (bardzo delikatnego u tych gryzoni), czasem śmiertelny, a czasem „tylko” okaleczający naszego podopiecznego. Dlatego, jeśli chcesz zabrać świnkę na świeże powietrze, weź górę od klatki albo specjalny kojec. Z korzyścią dla wszystkich.

3. Kołowrotki

Niepolecane dla świnek z tego samego powodu, co smycze, czyli dlatego, że świnki mają delikatny kręgosłup. W przeciwieństwie do szczurów czy nawet chomików, świnki to zwierzęta ściśle naziemne. Ich łapki nie nadają się do chwytania podpór podczas wspinaczki, tylko do truchtania po trawiastych równinach. Tak samo jest z kręgosłupem, który naturalnie jest lekko wygięty końcami w dół. W kołowrotku musiałby wygiąć się w górę, a to nie byłoby dla świnki ani wygodne, ani zdrowe (jeżeli podróżowaliście albo siedzieliście kiedyś dłuższy czas w dziwnie wygiętej pozycji, to macie przedsmak tego, jak czułaby się świnka w kołowrotku). Jeśli koniecznie chcecie wstawić śwince jakiś sprzęt do biegania, to lepszy byłby chyba talerz (oczywiście jak największy). Ale osobiście odradzam – świnki morskie to leniwe buły i raczej nie będzie im się chciało korzystać z takiego sprzętu. W ramach rekreacji wystarczy je wypuścić z klatki – dwa okrążenia pokoju zupełnie im wystarczą jako dzienna dawka joggingu.

Z tego samego powodu dla świnek nie nadają się kule do biegania (choć, całe szczęście, nigdy jeszcze nie widziałam kuli odpowiednio dużej dla świnki).

4. Wisząca kula na siano

Z wiszącą kulą na siano problem jest taki, że… ona nie jest przeznaczona do trzymania siana. Tak naprawdę jest to paśnik przeznaczony do paszy miękkiej – sałaty, owoców, czy świeżej trawy (jeśli przejrzycie książki o opiece nad świnkami, zwłaszcza te niemieckie, to w takich kulach zawsze są warzywa). Jeśli trzyma się tam sałatę, nie ma problemu. Kiedy jednak włożymy tam siano, świnka może już sobie takim paśnikiem zrobić krzywdę. Na przykład wykłuć oko wystającą, sztywną słomką.

Osobiście jednak nie polecam takich kul nawet do trzymania warzyw. Znane są przypadki, kiedy świnki wkładały głowę do kuli i klinowały się w niej – jakiś czas temu głośny w pewnych kręgach był przypadek świnki, której właścicielka nie zdążyła uwolnić na czas i biedne zwierze się udusiło (a przypadki, kiedy właściciel zdążył uwolnić pechowego zwierzaka opisywane są całkiem często). Po co ryzykować?

To wszystko, co przychodzi mi w tym momencie do głowy. Są to rzeczy często polecane klientom nawet przez sprzedawców. W takich przypadkach warto pamiętać, że nie wszyscy pracownicy danej branży znają się na wszystkim.

14 komentarzy:

  1. A jak to u świnek wygląda z karmami? Bo na króliczych forach jak napiszesz, że dajesz królikowi sklepową karmę albo granulat inny od Cuni Complete (drogi fciul) to cię zamordują. ;P Bo króliki nie mogą jeść ziarna, a jest go pełno w mieszankach dla królików, kolbach i granulatach. Z żarełkiem dla świnek też są takie cyrki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O karmach to ja jeszcze kiedyś osobną nocię napiszę.;)
      Krucjata przeciwziarnowa oczywiście jest, ale generalnie raczej jest nacisk na podawanie zbilansowanego granulatu albo w ogóle nie podawanie, jeśli ktoś ma wiedzę, jak zdrowo żywić bez. Aczkolwiek najtańsza dobra świńska karma nie wychodzi wcale tak drogo - Cavia Nature mnie kosztuje jakieś 15 zł miesięcznie na dwie świnie.

      Usuń
  2. U świnek problem ziarnowy jest taki, że zwykłe ziarno sypane w karmach może utknąć śwince w przełyku i spowodować śmierć (jeśli nie ma nas w pobliżu by pomóc. Niestety nie raz już słyszałam takie historie). Są oczywiście zwolennicy i przeciwnicy karm z ziarnami zmielonymi w formie granulatu jak v-l cavia nature, ale akurat moim zdaniem nadmiar ziarna może co najwyżej podtuczyć prosiaczka i tyle ;) tak więc jak nasz pupil ma tendencje do tycia, chorób (cukrzyca) to faktycznie warto kupić droższą karmę. Aczkolwiek autorka bloga jak już pisała w innym poście dobrze zaznaczyła że sama sucha karma nie wystarczy. Ważne jest szczególnie podawanie sianka, ziółek suszonych bądź świeżych oraz warzyw i owoców

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem podobnego zdania.:) Acz żywienie świnek z problemami zdrowotnymi to jakby zupełnie inna kategoria moim zdaniem i wymagająca uprzednich konsultacji ze specjalistą.

      Usuń
  3. Dobrze, że przeczytałam informację o tej kuli zanim ją kupiłam... ; < Moja kolorowa kupka energii i dziwnych pomysłów pewnie wylądowałaby z głową w środku. ;( Ostatnio nakryłam ją na próbie praktycznie pionowej wspinaczki po kocu na łóżko... Nie mam pojęcia jak się tymi łapkami tam wczepiła, ale parę kroków do góry udało jej się zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Skuld też tak ma, strach z oczu spuścić. Ostatnio nauczyła się zeskakiwać z łóżka, a wspinaczki wysokoludzkie to jej ulubiony sport.;)

      Usuń
  4. Nareszcie trafiłam na przydatny artykuł. Mam świnkę już miesiąc czasu i uzupełniam wyposażenie klatki. Co sądzisz o hamakach dla świnek? W internecie jest tego sporo i nawet mam upatrzony pod kolor domku i kuwety, ale nie jestem pewna. Dokładnie myślę o tym -http://frotillo.pl/kolekcje/rozowa-magnolia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hamaki są super, mam cztery.;) O tym, który podlinkowałaś trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo na tronie nie ma żadnego opisu. Dobra, przeklikałam sobie do sklepów partnerskich i tam opis jest, no ale daleko nie każdemu się chce tak grzebać. Ogólnie rozmiar ok., nie wiem tylko, czy sznurki nie będą za długie. Ale to już zależy od klatki.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Kupiłam i moja Lulu jest zachwycona :) Sznureczki musiałam podwiązać bo faktycznie do mojej klatki były ciut za długie. Czy twoje świnki wciągają na hamak jedzenie?

      Usuń
    3. Nie, moje grzecznie jedzą grzecznie przy miseczkach.

      Usuń
  5. dzieki bardzo mi to pomogło :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. absolutnie się nie zgadzam w temacie smyczy i kuli. kulę moje uwielbiają,mam 4 typy pasnikow i to właśnie kula przyciąga je najbardziej. dostarcza zabawy, gimnastyki i moim zdaniem najmniej brudzi. te przypadki zaklinowania to raczej błąd ludzki(nie sprawdzenie zapięcia czy jest poluzowane itp)
    co do szelek. to również się nie zgodzę. świnki jak najbardziej chodzą na smyczy. z tym delikatnym kręgosłupem to lekka przesada. świnki nie są aż tak kruche. równie dobrze można powiedzieć że smycz nie nadaje się np. dla psa bo ogranicza mu wolność albo przydadzą...

    OdpowiedzUsuń
  7. nie zgodze sie z pasnikiem poniewaz jest on przydatny moj prosiaczego bardzo ja lubi bawi sie nia i nie siusia na nia nawet sama pani weterynarz i w zoologicznym mi ja poleciła nie była droga a frajda dla moejgo prosiaczka jest cudowana

    OdpowiedzUsuń
  8. 53 year old Technical Writer Eleen Jesteco, hailing from Gaspe enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Orienteering. Took a trip to Shark Bay and drives a Defender. skocz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.