środa, 2 grudnia 2015

[Recenzja] Zielnik Szczęśliwego Gryzonia

Od niedawna na rynku dostępne są produkty całkiem nowej, polskiej marki, czyli Zielnik Szczęśliwego Gryzonia. Można je nabyć na stronie producenta, ale także w kilku innych sklepach internetowych i stacjonarnych. Firma oferuje przeróżne suszone dodatki do diety gryzoni - ziołowe, owocowe i warzywne.

Obecnie mamy już dostępną całkiem szeroką ofertę - można się z nią zapoznać na linkowanej wyżej stronie. Suszonki do każdego zamówienia są zawsze pakowane tuż przed wysyłką i powiem wam, że to robi różnicę. Mieszanki mają intensywny aromat, co nie zawsze da się powiedzieć o produktach konkurencyjnych firm. Zioła (i inne rzeczy też, ale żeby się nie powtarzać, będę od teraz pisać o ziołach. Miejcie w pamięci, że mam na myśli wszystkie produkty) można też zamówić w różnych rozmiarach opakowań i obowiązuje przy tym zasada, że więcej kosztuje mniej za jednostkę masy. Dla mnie to genialny pomysł, bo niektóre suszki zdecydowanie za szybko się kończą, a po co mam zamawiać kilka opakowań, kiedy można jedno większe (nawet do 1kg).


Trochę mniej entuzjastycznie jestem nastawiona o opakowań. To typowe foliowe woreczki, tyle że zamykane klejącą tasiemką. Osobiście nie lubię tego rozwiązania, bo praktycznie zawsze przestaje działać zanim opakowanie zostanie opróżnione. O ile jeszcze przy większych opakowaniach Zielnikowych ziółek sprawdza się nieźle, to przy mniejszych już dość kiepsko - klejąca strona taśmy prędzej czy później (raczej prędzej) zahacza o papierową etykietę produktu i odrywa jej fragmenty,  tracąc całą przyczepność. Ale być może to ja jestem jakaś nieogarnięta i notorycznie psuję zamknięcie. 


Sama zawartość woreczków jednak prezentuje się znakomicie - ziółka są aromatyczne, chrupiące i idealnie ususzone, kwiaty barwne a granulowane przekąski o odpowiedniej konsystencji. Jedyna ich wada to to, że jak na gust moich prosiaków są trochę za mocno rozdrobnione. Poza tym wszystkie zioła zbierano na terenach, gdzie nie stosuje się chemicznych środków ochrony roślin i nawozów.

Miałam okazję przetestować kilka produktów, o których wam opowiem.


Uzupełniająca mieszanka ziołowa dla gryzoni
Wspaniale pachnąca (w moim przypadku głównie miętą), czternastoskładnikowa mieszanka ziół. Wszystkie składniki mają świetnie zachowane kolory (co widać zwłaszcza po płatkach kwiatów). Niestety, jak na gust moich wybredów są zbyt rozdrobnione - i to jest ich subiektywna opinia. Dlatego najpierw wyjadają większe kawałki, ze szczególnym upodobaniem do liści brzozy. W porównaniu z innymi mieszankami ma bardzo bogaty skład i bardzo atrakcyjną cenę.:)


Suszona melisa
Okazała się absolutnym hitem. Dziewczynom nie przeszkadzało nawet to, że zioło jest w dość drobnych kawałkach - spałaszowały wszystko do czysta, ku mojemu zaskoczeniu. Nigdy nie widziałam, żeby jakaś suszka tak bardzo im smakowała. Zielnikowa melisa to zioło dość objętościowe - 50g to niby niewiele, ale zajmuje spory woreczek i wystarczy na dłużej. Poza tym ma działanie uspokajające (przydaje się nerwowym gryzoniom, a większość gryzoni ma nerwowość i płochliwość w naturze), przeciwbakteryjne i wspomaga trawienie.


Suszona jeżówka purpurowa
Kolejne suszone ziółko w ofercie. Jeżówka wspomaga odporność, co jest szczególnie przydatne świnkom morskim, jako zwierzakom nie wytwarzającym witaminy C (która wiadomo, też wspomaga odporność). Wspaniale pachnie (trochę jak herbata), jednak nie podbiła serc moich dziewczyn. Również jest dość drobno zmielona i raczej ciężka.


Suszony kwiat hibiskusa
Prezentuje się pięknie - intensywna, bordowa barwa, doskonale zachowany kształt płatków, mocny zapach. Zawiera również sporo witaminy C i wspomaga trawienie. Niestety, moje dziewczyny głęboko wzgardziły, po prostu nie przepadają za płatkami kwiatów. Szkoda.;(


Suszony kwiat nagietka
Ma formę całych, doskonale zachowanych kwiatostanów i jest przyjemnie żółty. Nagietek ma działanie między innymi antybakteryjne. I o dziwo, jest jedynym kwiatem, którym moje świnki nie gardzą (święto lasu normalnie).


Brykiet z lucerny
Kolejne odkrycie. Brykiet to sprasowana w formie grubych, krótkich wałeczków suszona lucerna. W porównaniu z przekąskami Brita, które o tej pory podawałam, jest mniej sucha i chrupka, ale dużo cięższa i można w niej rozróżnić fragmenty roślin. Brykiet jest dość kruchy, więc żaden gryzoń nie powinien mieć problemu z rozdrobnieniem go. Moje dziewczyny uwielbiają lucernę, brykiet tez pokochały.


Granulat owocowy
Kolejny hit. Granulat zawiera różne owoce, między innymi aronię i dziką różę - owoce, które zawierają dużo witaminy C tak potrzebnej świnkom, a których moje panny nie chcą tknąć. W granulacie im nie przeszkadza, wcinają aż miło. A to znaczy, że produkt idealnie nadaje się do przemytu nielubianych owoców.;) Brykiet występuje w dwóch rozmiarach: 8 i 6 mm, tak więc można go sobie dobrać do wielkości zwierzęcia. Jest jednak bardzo twardy, co z jednej strony sprawia, że nie kruszy się w transporcie, ale z drugiej stwarza pewne trudności młodym zwierzętom. Skuld miała problemy z uszczknięciem czegoś dla siebie, ale Momo jadła bez problemu.


Suszona skórka owocu dzikiej róży
Bardzo fajna rzecz, zawiera dużo witaminy C. Ma atrakcyjną formę, ponieważ skórki nie są pokruszone, a wygadają jak miseczkowate połówki. Niestety, moje zwierzaki pałają awersją do dzikiej róży.

Suszona bulwa topinamburu
Zielnikowy topinambur ma formę schludnych plasterków, na których każda warstwa bulwy jest widoczna. Są chrupkie i pięknie ususzone, poza tym ułatwiają trawienie i większość świnek za nimi przepada. Moje niestety nie.

Taki pyszny brykiet.
Podsumowując:
Z pewnością kupię jeszcze melisę, granulat owocowy i brykiet lucernowy, być może dobiorę coś jeszcze. Plusami produktów Zielnika Szczęśliwego Gryzonia jest cena, jakość i możliwość zakupu w rużnej wielkości opakowaniach. Polecam.

2 komentarze:

  1. wiem od niedawna o ziołach z firmy herbal pets moim świnkom i szynszylom bardzo smakowały te mieszanki. Tylko świnki nie chciały jeść czegoś co było dodatkiem dla ich diety ( nie pamietam nazwy tego ale miało fioletowo-niebieski kolor)chętnie wypróbuje mieszanki które ty poleciłaś/eś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie były płatki malwy. Moje też ich nie lubią.;)
      Osobiście akurat ziół HP nie polecam - często są mocno pokruszone. :/ Ich największą zaletą jest co prawda szeroka dostępność, ale jeśli będziesz zamawiać przez internet, poszukaj opisywanych tutaj albo tych od Jurajskiego sianka - znacznie lepsze jakościowo.:)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.