Właściwie nigdy nie chciałam pisać notki na ten temat – w internecie jest masa stronek informujących, co też trzeba kupić, zanim w naszym mieszkaniu pojawi się zwierzak. Nie czułam więc potrzeby edukowania ogółu, bo wielu już to robiło za mnie. Ale gugiel uporczywie odsyłał do mojego bloga ludzi wpisujących zapytania w stylu „wyprawka dla świnki morskiej”. Trochę głupio mi ich za każdym razem rozczarowywać.
Ale do rzeczy. Jak powszechnie wiadomo, sam zwierzak to najczęściej najtańszy element „wyprawki”, zwłaszcza w przypadku gryzoni (wyjątkiem są rasowe psy i koty, bo tu w cenie szczeniaka czy kociaka da się nie tylko nabyć wyprawkę, ale jeszcze roczny zapas karmy). Co niby się w takiej wyprawce powinno znajdować, to każdy przecież wie – klatka, micha i poidło. Schody zaczynają się w momencie, kiedy zaczynamy wnikać w szczegóły. Bo nagle okazuje się nie tylko, że te trzy rzeczy to dopiero początek, ale i że jest ich nieprzebrana ilość rodzajów. Spróbujmy więc to wszystko usystematyzować.
1. Klatka
Pierwsza, najważniejsza i najdroższa rzecz. Nie mając klatki, nawet nie myślimy o pójściu o krok dalej (bo może się okazać, że nie tylko nie mamy po co, ale też i za co).
Klatka dla świnki powinna się składać z plastikowej kuwety i ścianek z metalowej kratki o dość szeroko rozstawionych prętach – to taka wersja podstawowa, mówimy o produktach komercyjnych. Samle, akwaria czy klatki typu diuna (z plastikowymi ściankami) nie nadają się dla świnek, bo słabo się wentylują i zwierzak może rozchorować się od nadmiaru amoniaku w powietrzu. Wyjątkiem, w którym ścianki mogą być lite, są klatki o bardzo dużej powierzchni – ale takich raczej nie spotyka się w sklepach.
Poza materiałami, z jakich została zbudowana, ogromne znaczenie ma również rozmiar klatki. Dla dwóch świnek jest to 100 cm długości i tego się trzymajmy. Oczywiście im więcej świnek, tym większa klatka (przelicznik powierzchni: na pierwszą świnkę 0,3m2, na każdą kolejną dodatkowe 0,2m2). Nie ma co się czarować, że możemy kupić malutką klitkę, bo przecież będziemy zwierzaka codziennie wypuszczać. Może i będziemy, ale człowieka zwykle przez dziesięć godzin dziennie nie ma w domu, a kolejnych osiem przesypia i większość ludzi raczej w tym czasie nie pozwala gryzoniom biegać samopas po mieszkaniu. I co komu po kilku godzinach wybiegu, jeśli przez resztę dnia musi się gnieździć w klitce?
Najtańsze klatki można kupić już za ok. 100 zł na Allegro (a jeśli ktoś zdecyduje się polować na używaną, to czasem trafi się coś sensownego jeszcze taniej). Są to produkty marki Pyko lub PPI cóż, ich jakość jest adekwatna do ceny – można ich spokojnie używać (zazwyczaj) ale na wrażenia estetyczne czy szczególną wytrzymałość nie ma co liczyć. Sama używam (i polecam) klatki firmy Ferplast, szczególnie modele rabbit i casita. Są one dwukrotnie droższe od najtańszej opcji, ale w kwestii wykonania i użytych materiałów nie mogę się do niczego przyczepić. Ich zaletą jest to, że mają otwierany dach (choć w przypadku rabbit nie mam pewności. Starsze modele miały na pewno, nowsze chyba nie), co w przypadku większych klatek (120 i 140cm) niewyobrażalnie ułatwia sprzątanie. Nie trzeba się czołgać po podłodze, żeby wymiatać boby z dalszych kątów. Górny limit kwoty przeznaczonej na klatkę w zasadzie nie istnieje. Można też wykonać zagrodę samemu z jakiegoś starego mebla czy innych materiałów, ale wtedy może się okazać, że oszczędność jest pozorna.;)
2. Paśnik
Tu miał być wstęp o tym, że paśnik jest konieczny, bo siano to najważniejszy składnik świńskiej diety, ale to tak oczywiste, że od razu przejdę do rzeczy.
Niektóre modele klatek mają paśniki w gratisie – sama mam właśnie taki, zewnętrzny, z jednolitego plastiku, choć bywają i z metalowych prętów, i z drewna. Wybór modelu zależy tylko od preferencji właściciela i świnek. Jeśli nie chcemy, żeby gryzonie zalegały nam w paśniku, lepiej wybrać zewnętrzny. Z drugiej strony, dla niektórych świnek odstępy między prętami klatki są za wąskie, żeby swobodnie wybierać spomiędzy nich siano i takie potrzebują paśnika wewnętrznego lub wolnostojącego (paśników kul nie polecam).
W zależności od wielkości paśnika, jego rodzaju (przyczepiany do klatki czy wolnostojący) oraz materiału, z jakiego został wykonany, koszt zakupu waha się od kilku do kilkudziesięciu złotych. Można też zrobić go z pudełka po lodach, zupełnie za darmo.
3. Miski
Tak jak i paśniki, miski występują w różnych rodzajach, kolorach i rozmiarach oraz wykonywane są z różnych tworzyw. Idealna pojemność miseczki dla świnek to 250-300ml i zasadniczo powinno ich być tyle, ile świnek, bo w przeciwnym razie ktoś może zostać niedopuszczony do jedzenia.
Miseczki mogą być ceramiczne, plastikowe lub metalowe. Osobiście używam ceramicznych i polecam każdemu. Są ciężkie (uwaga: zastawę dla gryzoni produkuje się z dwóch rodzajów ceramiki – cięższej i lżejszej. Przed zakupem polecam „zmacać” gdzieś towar, bo lżejsza ceramika kompletnie się nie sprawdza, przynajmniej u mnie) i stabilne, więc zwierzęciu trudno je przewrócić. Plastikowe miseczki też potrafią być stabilne, ale wtedy muszą mieć szeroką podstawę, co sprawia, że zajmują znacznie więcej miejsca (a zdeterminowany zwierzak i tak potrafi je wywrócić). Przy czym świnki potrafią plastikowe miski ogryzać, a przy ceramicznych nie ma takiej opcji. Metalowych miseczek nie używałam.
Sama mam trzy mniejsze miski na suchą karmę (po jednej na łepka) i jedną dużą na zielonkę, którą moje dziewczyny o dziwo jedzą dość zgodnie. Cena dobrej miseczki to kilkanaście złotych (ale można też zabrać babci popielniczkę z kryształu, o ile was za to nie pogoni;)), większe są oczywiście odpowiednio droższe.
4. Poidło
Świnki potrzebują stałego dostępu do wody. Niektórzy wystawiają im ją w miseczce, ja jednak polecam poidło – trudniej wylać i zanieczyścić picie. Odpowiednie będzie takie o pojemności pół litra – 300ml może się okazać zbyt małe.
Pojników też mamy różne rodzaje. Najpopularniejsze są kulkowe, czyli zakończone kulką w rurce, którą to kulkę świnka musi nacisnąć, aby woda poleciała. Mogą być wykonane ze szkła lub plastiku. Są też poidła automatyczne, czyli takie, z których woda wydostaje się po naciśnięciu przez zwierzę specjalnego pypcia na sprężynie. Poidła automatyczne są znacznie odporniejsze na świńskie niszczycielskie zapędy, dłużej też nie przeciekają, jednak wymagają od zwierząt większego wysiłku przy piciu a nie każda świnka jest w stanie to zaakceptować.
Koszt poidełka o pojemności od 450ml w górę to od kilku do kilkunastu złotych.
5. Domek
Tym ogólnym mianem pozwoliłam sobie określić wszelkiego rodzaju schronienia, jakie możemy świnkom zainstalować w klatce. Bo jakieś powinny mieć i to najlepiej każda świnka własny. Niestety, domki-półeczki dodawane gratis do klatek słabo się sprawdzają – sprzątanie pod nimi to koszmar.
Domek może być z materiału, drewna lub tworzywa sztucznego. Osobiście polecam dwa pierwsze, bo w przeciwieństwie do plastikowych trzymają ciepło. Za to plastikowy łatwiej się myje, ale z drugiej strony drewniany może służyć za naturalny gryzak… Jak to mówią, wszystkie mają swoje zady i walety. Fajnie też, jakby miały płaski dach, świnki lubią na takich leżeć.
Ceny domków mają sporą rozpiętość – od kilkunastu złotych za plastikowe, przez ok. 30 zł za materiałowe i proste drewniane, po 50 zł i więcej za większe drewniane konstrukcje z bajerami. Jako schronienie można też wykorzystać rurkę PCV o dużej średnicy lub zwykłe kartonowe pudełko (ale przy tym ostatnim trzeba liczyć się z tym, że raczej prędzej niż później zostanie zjedzone. Dlatego polecam te z surowej tektury, bez kolorowych nadruków).
6. Ściółka
O różnych rodzajach ściółki możnaby napisać opracowanie przynajmniej na jeden tom (a już z pewnością cykl notek), więc ograniczę się do konkretu. W zależności od tego, jaki rodzaj ściółki wybierzemy, koszty będą różne. Opakowanie trocin kosztuje kilka złotych, ale starczy nam na jedną zmianę i za kilka dni trzeba będzie kupić kolejne. Żwirek drewniany kosztuje ok. 20 zł (za opakowanie wystarczające do wypełnienie kuwety klatki 100cm), ale wymienia się go raz w tygodniu. I w tym wypadku trzeba jeszcze doliczyć sobie kilkanaście złotych za matę łazienkową (a właściwie dwa razy po kilkanaście, bo trzeba mieć komplet na wymianę). Albo kilkadziesiąt, jeśli zdecydujemy się na dry-bed. Koszt (jednak zawsze trochę wyższy niż trociny) zrekumpensuje nam wtedy rzadsze wymienianie ściółki. Można też użyć zamiast pelletu roślinnych żwirków zbrylających (w żadnym wypadku NIE bentonitowych albo silikonowych! Świnka może je zjeść i śmiertelnie zatkać sobie jelita!). Jest to zdecydowanie opcja najdroższa, ale niektórzy twierdzą, że najwygodniejsza i dość wydajna.
Przy wyliczaniu kosztów warto też pamiętać, że im większe opakowanie kupujemy, tym niższa cena za kilogram/litr ściółki.
Przy wyliczaniu kosztów warto też pamiętać, że im większe opakowanie kupujemy, tym niższa cena za kilogram/litr ściółki.
7. Karma
O tym, jak wybrać dobrą karmę, już kiedyś pisałam. Tutaj dodam tylko, że warto dopytać, co świnka jadła, zanim do nas trafiła. Jeśli była to jakaś przyzwoita karma, można ją będzie kupić i podawać w domu. A jeżeli nie, przynajmniej będzie można rozpocząć przestawianie na coś lepszego (generalnie jeśli świnka była żywiona niezalecaną mieszanką zbożową, łatwiej ją przestawić na coś sensownego serwując karmę o mieszanym składzie niż jednolity pellet).
Oczywiście koszty wyprawki można sobie jakoś zminimalizować. Kupić używaną klatkę lub zrobić ją samemu tanim kosztem, wykorzystać od lat nieużywane popielniczki jako miseczki czy wyciąć domek z pniaka własnymi siłami. Można je też powiększyć, bo rzeczy, które tu wymieniłam, to tylko te niezbędne - ilość gadżetów niekoniecznie niezbędnych jest oszołamiająca i na kolejne hamaczki, tuneliki, kojce i zabawki można wydać krocie. Ale koszty „na start” zawsze będą stosunkowo duże, o ile chcemy zapewnić zwierzakowi odpowiednie warunki. Większe będą najwyżej koszty leczenia, jeśli kiedyś zachoruje.